W skrócie, razem z Kaśką, Bubu i Kumem zawitalismy do Abtenau w sobotę w nocy. Na miejscu był już Mali i Łosoś.
Niedziela, 23.05 rejestracja
Po długim poranku ruszylismy wkońcu do biura zawodów, żeby rozglądnąć się co w trawie piszczy. Kilka osób wykorzystało krótkie okno na testowanie nowych skrzydeł. Generalnie dzień minął nam bardzo leniwie, wieczorem zarejestrowaliśmy się, pogadaliśmy z dawno niewidzianymi znajomymi i udaliśmy się na kwaterę by odpocząć przed oficjalnym dniem treningowym.
Poniedziałek, 24.05 oficjalny dzień treningowy
Od rana piękne słońce, najpierw safety briefing, ja musiałem jeszcze wymienić część lin w glajcie. Ok. 10.30 wyjeżdżamy w stronę startowiska Bischling. Po dotarciu na szczyt kolejką gondolową został rozłożony task treningowy 45km po okolicy. Górą wiał silny północno zachodni wiatr wobec czego organizator nie chciał nas wypuszczać poza osłonięty rejon startowiska. Po odebraniu urządzeń do live-trackingu ruszyliśmy na trasę. W powietrzu było naprawdę rześko, podstawy sięgały ponad 3000m, ale górą wiało ok. 40km/h dlatego raczej nikt się tak wysoko nie zapuszczał (oprócz Pawła Farona, który stał jak ukrzyżowany pod podstawą przez 20min :)
Wtorek, 25.05 pierwszy dzień zawodów
Niestety z powodu silnego wiatru dzień odwołany. Kasia i Kum postanowili odpocząć, Bubu, Mali, Łosoś i ja postanowiliśmy wybrać się na krótką wycieczkę rowerową. Ostatecznie zrobiliśmy prawie 800m przewyższenia na rowerze i kolejne 150 pieszo by dotrzeć na grań grupy Tennengebirge. Ogólnie bardzo miło spędzony dzień, mimo że bez latania.
Środa, 26.05 dzień drugi
Krótko i węzłowato, na zmianę deszcz i słońce, 2 razy wyjechaliśmy na startowisko Bischling i wkońcu polecieliśmy speed run 45km z metą za Dachsteinem. Niestety w drugiej części trasy zaczął wiać bardzo silny wschodni wiatr od burzy która stała za doliną przez co 3 lub 4 osoby rzucały pakę, wszyscy Polacy bezpiecznie znaleźli się na ziemi.
Czwartek 27.05 dzień 3
Konkurencja odwołana, zbiera się na deszcz. Zajęcia w podgrupach.
