niedziela, 30 maja 2010

Mistrzostwa Europy - task sobotni, bo nie wiadomo który

Trochę czekaliśmy na wyjazd na startowisko. Nic dziwnego - pogoda pod psem. Chmury na wysokości dachu autobusu. Organizator optymistycznie wywozi nas na stratowisko. W sumie nie ma się co dziwić, prognozy na następny tydzień są katastroficzne. Pojechaliśmy na Trattberg. W autobusach przeczekaliśmy ponad 3 godziny i kiedy nam się już wydawało, że zjedziemy na dół padła decyzja, że idziemy na start. Wszyscy popatrzyli po sobie z niedowierzaniem, ale cóż, załadowaliśmy glajty na traktory i poszliśmy na startowisko. Pogoda "wymarzona" do latania. Zimno, a górka cała w chmurach. Czekaliśmy kolejną godzinę na odsłonięcie startu. Nawet task został rozłożony - 39 km. Jednakw końcu organizator odwołał konkurencję. Pozwolono zlecieć nam do Abtenau. Prawie wszyscy wystartowali, większość z wiatrem w plecy. Pod chmurami było czarno a w niektórych miejscach już lało. Wylądowałam, spakowałam się i lunęło. Pogoda prawie jak na równiku - codziennie pada, tylko dużo zimniej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz